poniedziałek, 22 lutego 2021

Rozdział XIII (Paweł Dembiński)

 - Wszyscy bawili się długo, szczęśliwie i właśnie tak kończy się historia o szóstce dzieci - powiedziała Lena.

- No, fajna opowieść - stwierdziła mama.

- Eee, nuda,, znam o wiele lepsze historie - skrzywił się Marcin.

- V - powiedziała Marta. - Ta rzeka wygląda jak V!

- Ej, masz rację - przyznał Nikodem. - Zagrajmy w dwadzieścia pytań!

- Rasa psa na literę B - powiedział Marcin.

- Głupie pytanie, to buldog.

- O, no niech to! Zabawka na literę H - rzekł dumny Marcin.

- Nie wiem - powiedział tata.

- Nie wiecie? - zdziwił się Marcin - przecież to hula-hop!

- Aaa, rzeczywiście- powiedzieli wszyscy. Mama i tata pogratulowali Marcinowi wymyślenia zagadki.

- Goooooool - krzyknął nagle Nikodem. - Oglądam mecz! - wrzasnął do Marcina, który go uderzył.

I klops. Zaczęli się bić. Mama powiedziała, żeby byli cicho, bo obudzą Adasia.

- V-v-v - Adaś zaczął naśladować dźwięki. Wszyscy się zdziwili.

- Eeeee - powiedział Tomek. Wtedy zobaczył, że Nikodem ogląda coś na YouTube.

- Yeti sfotografowany w Tatrach! Ale super!

- Okej - powiedziała mama - za chwilę się zatrzymujemy na stacji benzynowej.

- Uuu - powiedział Marcin - kupicie mi czipsy? Proszę!

- "U Larego". Dziwna nazwa stacji - zauważyła Marta.

- Pewnie to jakiś cudzoziemiec.

Wtedy zauważyli dziobaka ubranego w garnitur i noszącego fedorę, a ten dał im swój identyfikator.

,,Agent P., pracownik tajnej organizacji bez fajnego skrótu, w skrócie babeczka."

środa, 17 lutego 2021

Rozdział XII (Hanna Dembińska)

     Następnego dnia mama przeglądała magazyny, aż w końcu przeczytała, że niedaleko jest jezioro!

- Dzieci, czy chciałybyście pojechać dzisiaj nad jezioro?

- Oczywiście! - krzyknęła Marta i Lena.

- W sumie, czemu by nie? - powiedział zadowolony Tomek.

- W życiu! Jezioro to dziura dla turystów!

- Nikodem, nie bądź taki! I tak całymi dniami siedzisz w telefonie, chodź, będzie świetnie! - powiedział tata mający nadzieję na odciągnięcie Nikodema od telefonu.

- Popieram pomysł Nikodema, wolę grać na telefonie.

- Ty też Marcin?! - krzyknęła zdenerwowana mama.

- A niech sobie siedzą w telefonach! - powiedziała Lena.

- Właśnie! I co z tego, że ominie ich cała zabawa! - krzyknęła zadowolona Marta.

   Rodzina pojechała na piknik, zamierzała spędzić tam cały ranek. Kiedy zaczęli rozkładać koc obok jeziora, Antoś zaczął płakać.

- Co mu się stało?- spytał zdziwiony Tomek.

- Zapewne dotknął nogą wody, podobno jest zimna.

- Mamo a czy mogę skoczyć z tej trampoliny do jeziora? - spytała zadowolona Lena.

- Możesz, ale bądź ostrożna! Nie chcemy, aby stała ci się krzywda!

- Spokojnie, nic mi się nie stanie!

- Mamo, czy ja też mogę skoczyć? - spytała Marta.

- Niestety kochanie, jesteś za mała na tą trampolinę, stałaby ci się krzywda!

    Tomkowi zrobiło się przykro, więc zaproponował Marcie zawody w robieniu zamku z piasku. U Marty od razu pojawił się uśmiech na twarzy. Niestety Antoś znowu płakał, więc tata wrócił z nim do domu.

- Co robicie? - spytała zaciekawiona Lena.

- Mamy zawody w robieniu zamku z piasku!

- Super! Czy mogę oceniać?

-Tak, ale jeszcze nie skończyliśmy budować.

Nie minęła nawet chwila, a w zamek Tomka trafiła piłka.

- Hej! Kto to zrobił!? - krzyknął zdenerwowany Tomek.

- Najmocniej przepraszam! - krzyknęła nieznajoma dziewczynka.

- W porządku, jak masz na imię?

- Amelia.

- Chyba wygląda na to, że ja wygrałam! - przerwała Marta.

- Dzieci, musimy już wracać. Jesteśmy tutaj ponad trzy godziny! Zadzwonię do taty aby po nas przyjechał - krzyknęła mama.

    Dziesięć minut później przyjechał po nich tata. Była pora obiadowa, więc pojechali do restauracji. Całą drogę Marta wspominała, jak bardzo fajnie było nad jeziorem. Nikodema to trochę rozzłościło, więc włożył słuchawki.

- Na co macie ochotę? - spytali rodzice.

- Mamy ochotę na sałatkę - powiedziały Lena i Marta.

- My chcemy pizzę, co to za pytanie?! - parsknęli śmiechem bliźniacy.

- Dobrze, w takim razie zamawiam 1 pizzę i cztery sałatki.

środa, 10 lutego 2021

Rozdział XII (Laura Chmielewska)

     Gdy otworzyli oczy, okazało się że to tylko zły sen i że są na miejscu przed hotelem, w którym mieli spędzić tydzień.
- Ale miałem koszmarny sen, śniło mi się, że mnie zabili - powiedział z przerażeniem Tomek.
- Ja również miałam ten koszmar,cCiebie zabili, a mnie postrzelili - odpowiedziała Lena.
- Ejjj, przestańmy mówić już o tych koszmarach, tylko rozejrzyjmy się po okolicy - wtrąciła się Marta.
     Poszli do hotelu. Gdy rozpakowali walizki i zjedli pyszny obiad, mama zaproponowała spacer po okolicy. Wszystkim ten pomysł się bardzo spodobał. Widoki były fantastyczne. Niedaleko hotelu znajdował się przepiękny wodospad. Rodzina spędziła fajnie czas, wszyscy bardzo dobrze się bawili. Po powrocie do hotelu zaplanowali drugi dzień pobytu. Dzieci nie mogły doczekać się jutrzejszego dnia, czekało ich wiele atrakcji. O 21:00 wszyscy leżeli już w swoich łóżkach, myśląc, o co czeka ich następnego dnia.

czwartek, 4 lutego 2021

Rozdział XI (Wiktoria Bryjak)

       Cała rodzina szybko musiała pogodzić się ze stratą Tomka, nie było czasu na ociąganie się. Musieli uciekać przed kolejnymi niebezpieczeństwami, które mogli spotkać na swojej drodze. Pożegnali się z Jurkiem i Oskarem i serdecznie podziękowali im za pomoc.

-        Mamy coś waszego - powiedział jeden z nich.

Rodzina spojrzała na siebie z zaskoczeniem.

-        Doszły nas słuchy, że Amelia i smoczyca podarowały wam jakiś czas temu parę rzeczy, które mogą przydać wam się podczas wędrówek. Gdy byliście w niebezpieczeństwie, przejęliśmy wasze rzeczy, teraz chcemy wam je oddać.

Oskar podszedł do taty i podarował mu z powrotem dwa magiczne kamienie.

-        Dziękujemy bardzo za całą pomoc, którą od was dostaliśmy.

     Po tych słowach rozeszli się w dwie strony. Wynajętym przez policję wozem udali się z dala od opuszczonej bazy wojskowej, lecz nie czuli się tam bezpiecznie. Zupełnie nie znali miejsca, w którym się znajdowali. Jechali na ślepo, bez żadnej mapy. Znaleźli się w lesie pośród drzew. Wyjęli kamienie i usiedli na trawie.

-        Jak z nich korzystać? - spytała Lena.

-        Chcemy już do domu - powiedzieli razem bliźniacy.

-        Spokojnie drogie dzieci - odpowiedziała mama - zastanówmy się, co możemy zrobić z magicznymi kamieniami.

-        Z tego co mi wiadomo, sprawiają, że przenosimy się w bezpieczne miejsce - kontynuował tata - Zastanówmy się, jak ich użyć.

   W tym momencie mama włożyła jeden kamień z powrotem do torby, a drugi położyła pośród wszystkich siedzących w kole. Kazała każdemu jedną dłoń położyć na kamieniu, a drugą na ramieniu osoby siedzącej obok. Zamknęli oczy…