czwartek, 4 lutego 2021

Rozdział XI (Wiktoria Bryjak)

       Cała rodzina szybko musiała pogodzić się ze stratą Tomka, nie było czasu na ociąganie się. Musieli uciekać przed kolejnymi niebezpieczeństwami, które mogli spotkać na swojej drodze. Pożegnali się z Jurkiem i Oskarem i serdecznie podziękowali im za pomoc.

-        Mamy coś waszego - powiedział jeden z nich.

Rodzina spojrzała na siebie z zaskoczeniem.

-        Doszły nas słuchy, że Amelia i smoczyca podarowały wam jakiś czas temu parę rzeczy, które mogą przydać wam się podczas wędrówek. Gdy byliście w niebezpieczeństwie, przejęliśmy wasze rzeczy, teraz chcemy wam je oddać.

Oskar podszedł do taty i podarował mu z powrotem dwa magiczne kamienie.

-        Dziękujemy bardzo za całą pomoc, którą od was dostaliśmy.

     Po tych słowach rozeszli się w dwie strony. Wynajętym przez policję wozem udali się z dala od opuszczonej bazy wojskowej, lecz nie czuli się tam bezpiecznie. Zupełnie nie znali miejsca, w którym się znajdowali. Jechali na ślepo, bez żadnej mapy. Znaleźli się w lesie pośród drzew. Wyjęli kamienie i usiedli na trawie.

-        Jak z nich korzystać? - spytała Lena.

-        Chcemy już do domu - powiedzieli razem bliźniacy.

-        Spokojnie drogie dzieci - odpowiedziała mama - zastanówmy się, co możemy zrobić z magicznymi kamieniami.

-        Z tego co mi wiadomo, sprawiają, że przenosimy się w bezpieczne miejsce - kontynuował tata - Zastanówmy się, jak ich użyć.

   W tym momencie mama włożyła jeden kamień z powrotem do torby, a drugi położyła pośród wszystkich siedzących w kole. Kazała każdemu jedną dłoń położyć na kamieniu, a drugą na ramieniu osoby siedzącej obok. Zamknęli oczy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz