środa, 17 lutego 2021

Rozdział XII (Hanna Dembińska)

     Następnego dnia mama przeglądała magazyny, aż w końcu przeczytała, że niedaleko jest jezioro!

- Dzieci, czy chciałybyście pojechać dzisiaj nad jezioro?

- Oczywiście! - krzyknęła Marta i Lena.

- W sumie, czemu by nie? - powiedział zadowolony Tomek.

- W życiu! Jezioro to dziura dla turystów!

- Nikodem, nie bądź taki! I tak całymi dniami siedzisz w telefonie, chodź, będzie świetnie! - powiedział tata mający nadzieję na odciągnięcie Nikodema od telefonu.

- Popieram pomysł Nikodema, wolę grać na telefonie.

- Ty też Marcin?! - krzyknęła zdenerwowana mama.

- A niech sobie siedzą w telefonach! - powiedziała Lena.

- Właśnie! I co z tego, że ominie ich cała zabawa! - krzyknęła zadowolona Marta.

   Rodzina pojechała na piknik, zamierzała spędzić tam cały ranek. Kiedy zaczęli rozkładać koc obok jeziora, Antoś zaczął płakać.

- Co mu się stało?- spytał zdziwiony Tomek.

- Zapewne dotknął nogą wody, podobno jest zimna.

- Mamo a czy mogę skoczyć z tej trampoliny do jeziora? - spytała zadowolona Lena.

- Możesz, ale bądź ostrożna! Nie chcemy, aby stała ci się krzywda!

- Spokojnie, nic mi się nie stanie!

- Mamo, czy ja też mogę skoczyć? - spytała Marta.

- Niestety kochanie, jesteś za mała na tą trampolinę, stałaby ci się krzywda!

    Tomkowi zrobiło się przykro, więc zaproponował Marcie zawody w robieniu zamku z piasku. U Marty od razu pojawił się uśmiech na twarzy. Niestety Antoś znowu płakał, więc tata wrócił z nim do domu.

- Co robicie? - spytała zaciekawiona Lena.

- Mamy zawody w robieniu zamku z piasku!

- Super! Czy mogę oceniać?

-Tak, ale jeszcze nie skończyliśmy budować.

Nie minęła nawet chwila, a w zamek Tomka trafiła piłka.

- Hej! Kto to zrobił!? - krzyknął zdenerwowany Tomek.

- Najmocniej przepraszam! - krzyknęła nieznajoma dziewczynka.

- W porządku, jak masz na imię?

- Amelia.

- Chyba wygląda na to, że ja wygrałam! - przerwała Marta.

- Dzieci, musimy już wracać. Jesteśmy tutaj ponad trzy godziny! Zadzwonię do taty aby po nas przyjechał - krzyknęła mama.

    Dziesięć minut później przyjechał po nich tata. Była pora obiadowa, więc pojechali do restauracji. Całą drogę Marta wspominała, jak bardzo fajnie było nad jeziorem. Nikodema to trochę rozzłościło, więc włożył słuchawki.

- Na co macie ochotę? - spytali rodzice.

- Mamy ochotę na sałatkę - powiedziały Lena i Marta.

- My chcemy pizzę, co to za pytanie?! - parsknęli śmiechem bliźniacy.

- Dobrze, w takim razie zamawiam 1 pizzę i cztery sałatki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz